niedziela, 25 października 2015

Za górami, za lasami żyli sobie: książę, rycerz i... kat! Czyli o książce Melindy Salisbury.

Każdy z nas w dzieciństwie czytał bajki. Były one przeważnie o pięknej i dobrej księżniczce oraz zakochanym w niej księciu. Potem pojawiał się bal i wreszcie ślub. I żyli sobie długo i szczęśliwie. Każdy zna podobne historyjki. Dziś pokażę wam coś innego...


Melinda Salisbury to dość młoda autorka, która zamieszkuje w południowej Anglii, tuż nad morzem. Lubi podróżować i uwielbia średniowieczne zamki. Stąd pewnie pomysł na miejsce akcji jej debiutanckiej powieści, o której wam opowiem.


Córka zjadaczki grzechów to opowieść dość niepokojąca. Spotykamy w niej trójkę głównych bohaterów. Księcia Mereka, rycerza Liefa oraz kata. Tylko, że to je jest zwykły kat. Nosi piękną czerwoną suknię, ma piękną sylwetkę, porusza się delikatnie i z gracją i przede wszystkim jest dziewczyną. Tak, dobrze czytacie. To młodziutka kobieta z krwi i kości. Twylla ma trzynaście lat gdy zostaje przyjęta na dwór królowej Lormere i jest córką tytułowej zjadaczki grzechów. Szczerze wam powiem, że postać tej kobiety mnie przeraża i obrzydza. To olbrzymia, tłusta i zapewne bardzo brzydko pachnąca kobieta, która ma jedno zadanie, zjadać potrawy symbolizujące przewinienia ludzi zamieszkujących królestwo. Robi to tuż przy trumnie zmarłej osoby. Mieszkańcy wierzą, że kobieta w ten sposób oczyszcza dusze ludzkie. Twylla ma zająć jej miejsce po śmierci. Pewnego dnia los dziewczyny się odmienia. Dostaje się w bliskie otoczenie królowej, która mianuje ją katem! Jest bowiem wcieleniem bogini. Za jej sprawą Twylla jest odporna na trucizny i jej dotyk... zabija! Przerażające jest tak żyć, przyznacie. Niby w dostatku i wygodzie ale jednak... Nie można nikogo dotykać, przytulić a nawet z kim zatańczyć. To jak więzienie. Nasza główna bohaterka jest uwięziona w zamku i nie może odmienić swego losu bo wtedy rozgniewa bóstwa. 

Za sówkę dziękuję Agnieszce z bloga Książka od kuchni :) 

Szczerze powiem wam bez bicia, że jako debiutancka książka Córka zjadaczki grzechów jest dobra. Ciekawa fabuła, piękne opisy miejsc królestwa, które od razu skojarzyły mi się z zamkiem Camelot i serialem Robin Hood oraz dobrze "ubrani" bohaterowie sprawiają, że książkę czyta się fajnie. Jest lekka i nie męczy tak jak np. Trylogia Więzień labiryntu James'a Dashner'a. Podobała mi się postać Liefa. Typowy agent średniowieczny. Pan Bond mógłby się od niego uczyć. Nie powiem nic więcej bo mogłabym coś zdradzić a wtedy kula w łeb dla mnie od was! W księciu podoba mi się to, że jest księciem. Jego zachowanie jest godne królewskiego syna. Merek to rozsądny, obeznany w świecie, mądry i uroczy młody mężczyzna. Swoją osobą wzbudza zaufanie ludu. Boli mnie to, iż ma tak złą matkę. 

Twylla to dla mnie postać z lekkimi niedociągnięciami. Ogólnie podoba mi się jej posłuszeństwo wobec królowej i spraw religijnych bo tak powinno być. Jenak denerwuje mnie to nic-nie-robienie. Brakuje jej według mnie takiej odwagi i jest za bardzo nastawiona na nie w kwestii pozyskania sojuszników. Porównując ją do Mare z Czerwonej królowej Victorii Aveyeard mówię , że ta druga w tej kwestii zyskuje większą moja sympatię. Twylla jest mniej wojownicza, brakuje mi u niej silnego charakteru, który posiada Mare. Każdy, kto czytał książkę od Wydawnictwa Otwartego (Moondrive) powinien wiedzieć o co mi chodzi. Jeśli chodzi mi o osobę Twylli daję 5/10 punktów. Lief - 8/10 i Merek - 9/10. 

Jeśli chodzi o walory samej książki to okładka jest genialna. Zakochałam się. Idealnie ukazuje treść książki, jest mroczna ale i kontrast czerwieni z zielenią sprawia, że jest dobrze widoczna na sklepowej półce. Dodatkowym plusem są srebrne litery tytułu, które się błyszczą. Urzekła mnie też czcionka w jakiej został tytuł napisany. Środek stanowi duża czcionka, która jest dobrą sprawą. Wygodnie się czyta i zachęca by to robić. Wręcz uwiodła mnie oprawa numeracji rozdziałów. Po prostu cudo. Nie spotkałam się z tak pięknie ozdobionymi w żadnej innej książce. 

Prawda, że cudowne? :)

Książkę polecam osobom od szesnastu lat z racji występowania tam dosyć nieprzyjemnych scen egzekucji oraz uniesień miłosnych (one są przyjemne ale bądźmy rozsądni, nie dla dzieci!). Też polecam osobom, które lubą fantastykę, tajemnice oraz klimaty średniowieczne.  

The Sin Eather's Daughter - Córka zjadaczki grzechów
Autor: Melinda Salisbury
Wydawnictwo w Polsce: Zielona Sowa
Teraz czas na cytaty :




Dziękuję za uwagę i byłoby mi miło jakbyście napisali słów kilka co sądzicie o mojej recenzji. 

Myślę nad zmianą nazwy bloga. Osoby, które na facebooku mają moje drugie konto (to dla czytających), powinny wiedzieć jaka mi chodzi po głowie ;) 

Pozdrawiam :*